sobota, 27 października 2012

Dobra mina do złej gry.

Wśród nas jest pełno ludzi chorych na HIV (itp.), posiadających nowotwory, niepełnosprawnych.
Pomyśl, ile dzieci umiera przez guza na rdzeniu kręgowym. Niby nas to nie dotyczy, ale gdybyś choć trochę zagłębił/a się w tym temacie, Twój świat by się trochę zmienił. Mojej osoby nie dotyczy żadna z wyżej wymienionych "chorób" (nowotwory czy niepełnosprawność, przez niektórych ludzi postrzegana jest jak choroba), ale mam kuzyna, który właśnie miał guza na mózgu i rdzeniu kręgowym, w szpitalu w Bydgoszczy spędził ok. 11 miesięcy. Jego rodzice postanowili sprawdzić u innego specjalisty, czy już wszystko jest w porządku. W tym celu wybrali się do Warszawy, podobno bardzo dobry lekarz go "obejrzał" i okazało się, że lekarze z Bydgoszczy wzięli się za coś, co w ogóle nie było guzem. Lekarz z Warszawy powiedział, że guz był na kręgosłupie, a nie na pniu mózgu, w głowie były tylko zmiany nowotworowe, i że jest już trochę za późno, że gdyby szybciej sie u niego znaleźli, to dałoby się go jeszcze wyleczyć. A teraz nie wiadomo. Wszystko przez to, że w Bydgoszczy dostał zły antybiotyk, który wywołał zmiany w jego organizmie. Teraz Mati dostaje chemie przez pół roku i nie wiadomo jeszcze co dalej. +Zacząć trzeba było, że Mati ma dopiero 5 lat. a jeszcze gdy leczyli go w Bydgoszczy, był na sali z o rok młodszym chłopcem. Jego tata był wojskowym i specjalnie zrezygnował z pracy, i musieli przeprowadzić się do Bydgoszczy. Bodajże 8 września zmarł. :c Kiedy właśnie w Bydgoszczy jeszcze byli i jakiejś soboty byłam z rodzicami odwiedzić Małego, Boże ile tam dzieci chorych jest. Takich malutkich. Wchodzisz do tego szpitala i tak Ci się od razu smutno, przykro robi, gdy widzisz te malutkie nóżki, rączki, blade buźki, no masakra jakaś po prostu. Zmieniając trochę temat, ale i tak dotyczący Mateusza. Ostatni gdy byłam u babci, która jest również babcią Mateusza (Babcia ma 4 dzieci- ciocię Elę, mojego tatę, wuja Jacka i ciocię Karolinę- co daje 6 wnucząt- od cioci Eli Grzegorza i Tomka, od mojego taty mnie Marcina, od wuja Jacka Mateusza i od cioci Karoliny Patrycję) zaczęła mówić, że Mateusz na pewno cierpi za grzechy moje i Patrycji (oczywiście my dwie, to najgorsze jesteśmy). Gdyby to ode mnie zależało, to wolałabym być na jego miejscu.

Troszkę stare.
Następnie chciałam dziś jeszcze napisać o moim śp. wujku Zenonie. Miał 50 lat i raka żołądka. Zmarł 01.01.1012. Był kurcze zajebistym wujkiem. Nie rozumiem czemu los taki jest. Przed chwilą się dowiedziałam że wuja Rysiu dziś zmarł o 13, on maił 54 lata i raka przełyku. Kurczę. Po prostu jak mi przed chwilą mama to powiedziała, to rozryczałam się jak głupia. Boże, przecież jakby Mateuszowi się coś stało... Nie, muszę wywalić taką myśl z głowy. Czyli następny w kolejce jest wuja Grzegorz?! Który ma raka płuc. Nie no, super. Najbliższa rodzina.... Dobra. chyba czas skończyć tą notkę. Idę się ogarnąć. Cześć.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. + fakt ten, że nawet na pogrzeb rodzice mi nie pozwalają iść i nie chcą powiedzieć czemu.. :< nie ogarniam.

      Usuń